Pech nie opuszcza kadry naszych siatkarzy. Kiedy już wydawało się, że sytuacja się stabilizuje, znowu los okazał się przewrotny. Podczas wczorajszego meczu sparingowego w Bełchatowie Sebastian Świderski doznał kontuzji ścięgna Achillesa. To bardzo zła wiadomość, ale jeszcze gorsze jest to, że może ona oznaczać... koniec kariery tego wspaniałego zawodnika.
Jak doszło do tego koszmarnego zdarzenia? W trzecim secie wczorajszego meczu z Bułgarią Sebastian ruszył do ataku. Niestety niefortunnie poślizgnął się na mokrej plamie potu, która została na parkiecie. Zawodnik starał się ratować przed uderzeniem w słupek i tak niefortunnie podwinął nogę, że z tego parkietu już nie wstał. Wijącego się z bólu zawodnika z boiska znieśli koledzy. Sebastian natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze postawili diagnozę - zerwane ścięgno Achillesa. Potwierdził ją też wykonany dziś rezonans magnetyczny. Jak podaje oficjalna strona zawodnika dziś przeszedł on operację. Dobra wiadomość jest taka, że lekarze są zadowoleni z jej przebiegu - ścięgno zostało zrekonstruowane, mięsień trójgłowy łydki ma zachowaną prawidłową długość, a ruchomość stawu skokowego również jest w porządku. Noga została włożona w specjalny stabilizator, który umożliwi Sebastianowi ćwiczenie innych partii mięśni. Prawdopodobnie w poniedziałek będzie on mógł opuścić szpital.
Zerwanie ścięgna Achillesa to bardzo poważna kontuzja, zwłaszcza jeśli dotyczy sportowców. Jak twierdzą osoby związane z siatkówką rzadko zdarza się, aby siatkarz po takiej kontuzji wrócił do gry. Ważne jednak, że jest szansa że to może się stać. Sebastiana na pewno czeka długa rehabilitacja, ale jest szansa, że za około cztery miesiące będzie mógł rozpocząć lekki trening. Trzymam kciuki aby Sebastian jak najszybciej odzyskał zdrowie.
Kontuzja Sebastiana pokazała jak okrutny i niesprawiedliwy bywa los. "Świder" zawsze był na wezwanie każdego szkoleniowca, nigdy nie odmówił reprezentacji. Również w tym roku, widząc problemy kadrowe zgodził się pomóc reprezentacji, choć też nie był w 100% zdrowy. I to się na nim zemściło. Tak sobie myślę, że gdyby Sebastian podszedł do sprawy tak jak Winiarski i Wlazły i odmówił gry, a ten czas poświecił na leczenie, nie zapłaciłby za to tak wielkiej ceny. Ta sprawa pokazuje jednak też to, że nie warto grać z dolegliwościami i dla własnego dobra, lepiej się dokładnie wyleczyć, zanim wyjdzie się na parkiet.
Mam nadzieję, że nie sprawdzi się czarny scenariusz i Sebastian powróci do gry. Byłoby ogromną niesprawiedliwością gdyby było inaczej. Taki zawodnik jak Świder nie zasłużył na to, aby kończyć karierę w taki sposób. Dlatego mam nadzieję, że wróci do gry i pożegna się z nami, bo chce, a nie dlatego że musi.
Każdy kibic, który chciałby przekazać życzenia lub słowa otuchy Sebastianowi może wysłać mu kartkę. Adres i instrukcje jak to zrobić znajdziemy tutaj.
Panie Sebastianie - zdrowia i do zobaczenia na meczach (oby).
Nawet nie ma co komentować. Święta prawda i strata dla polskiej siatkówki ogromna.
OdpowiedzUsuń