poniedziałek, 27 lipca 2009

Brazylia znów na tronie

Wczoraj w Belgradzie odbył się finał tegorocznej edycji Ligi Światowej. Po blisko dwu i pół godzinnym spotkaniu Brazylijczycy pokonali gospodarzy turnieju, Serbów i po raz ósmy unieśli w górę puchar zwycięzców tej prestiżowej imprezy. Jednak gratulacje należą się obu ekipom, które wczoraj stworzyły fantastyczne widowisko, pełne długich akcji i kapitalnych zagrań. I moralnymi zwycięzcami mogą się według mnie czuć obie ekipy.

Finałowy mecz Ligi Światowej był najlepszym widowiskiem jakie widziałam od kilku lat. Obie ekipy grały na najwyższym poziomie, a zawodnicy pokazywali najwyższej klasy zagrania. Kapitalne obrony, ataki i zagrywki sprawiały, że każda z drużyn musiała się mocno natrudzić aby zdobyć punkt. Prym wiedli dwaj zawodnicy - Ivan Miljkowić i Leandro Vissotto, którzy pokazali ze są jednymi z najlepszych na świecie zawodników na tej pozycji. Ja osobiście kibicowałam Serbom, dlatego na mnie większe wrażenie zrobił Ivan Miljkowić, którego nie od wczoraj uważam za najlepszego atakującego na świecie. Często zastanawiam się, czy istnieje taka sytuacja w której "Iwan Groźny" nie potrafiłby zdobyć punktu? Chyba nie ma, bo wczoraj potrafił skończyć atak, wykonując go z szóstego meta. Można tylko podziwiać tego zawodnika, który od wielu lat potrafi grać na najwyższym światowym poziomie. Był tez inny zawodnik, który w tym turnieju zrobił na mnie wrażenie - Nikola Grbić. Przyznam że nie jest to zawodnik, którego darzę sympatią, ale wczoraj było mi bardzo żal, że tak znakomity rozgrywający nie skończył swojej kariery zwycięstwem w Lidze Światowej.

Nie lubię Brazylijczyków, co nie znaczy, że nie jestem pod wrażeniem ich gry. Czasami na widok ich niektórych zagrań z podziwu zapiera dech w piersiach. Wczoraj wygrali mimo iż popełnili około 40 błędów. Wygrali słusznie, bo w najważniejszych momentach potrafili zagrać nieprawdopodobne akcje i w tych chwilach klasę pokazali Giba i Murillo, którzy w przeciągu całego meczu zbytnio nie błyszczeli. Jednak w decydujących momentach ich rozgrywający, Bruno, mógł spokojnie posłać do nich piłkę, bo był pewien, ze skończą. Takiego komfortu nie miał jego vis-a-vis, Grbić, który w decydujących momentach mógł liczyć jedynie na Miljkovića. I w tym upatrywałabym przyczyn sukcesu Canarinhos. Wydaje mi się, że gdyby Nikić, Kovacević i Janić skończyli choć z trzy piłki więcej, to Serbowie unieśliby do góry dłonie w ręce triumfu. A tak pozostało mi oglądać radość w wykonaniu Brazylijczyków, która to bynajmniej mi sie nie podoba. Nie jestem przeciwnikiem, a nawet popieram unoszenie rąk do góry, okrzyki, czy kółeczka z radości wokół boiska po udanej akcji, ale już klękanie na parkiecie czy rzucanie się na siebie po każdej udanej akcji uważam za przesadę. Brazylijczycy potrafia stworzyć na boisku teatr, który jednych zachwyca, a innych denerwuje. Co nie zmienia faktu, ze w siatkówce są obecnie chyba nie do pokonania.

Wczoraj wieczorem po meczu otrzymałam maila od koleżanki :"Jak ja bym chciała żeby nasi tak grali jak dziś Serbowie i Brazylijczycy". Cóż, ja też bym chciała, aby kiedyś nasza kadra była w stanie stoczyć z Brazylijczykami tak wyrównaną walkę jak Serbowie wczoraj. Jednak to jest niemożliwe i szczerze wątpię, abyśmy w najbliższym czasie byli w stanie tak zagrać, co piszę z wielką przykrością.

MVP turnieju finałowego wybrano Brazylijskiego libero Sergio. Ja osobiście dałbym tą nagrodę Miljkovićowi albo Vissotto, ale i do tego wyboru większych zastrzeżeń nie mam. Sergio na swej pozycji jest niedościgniony, chyba nie ma na świecie libero, który potrafiłby grać tak jak on. Cieszy mnie też to, że ktoś wreszcie docenił zawodników wykonujących pracę w drugiej linii, bo ich robota bywa zazwyczaj niedoceniana, a bez niej nie sposób odnieść zwycięstwo. Co do reszty nagród indywidualnych po raz pierwszy od dłuższego czasu nie mam zastrzeżeń.

A oto pełna lista nagrodzonych i końcowa klasyfikacja tegorocznej Ligi Światowej:

MVP turnieju - Sergio



Najlepiej punktujący - Ivan Miljković



Najlepszy rozgrywający - Nikola Grbić



Najlepszy atakujący i blokujący - Simon



Najlepiej zagrywający - Leon



Najlepszy libero - Alexey Verbov


Końcowa klasyfikacja turnieju:


1. Brazylia
2. Serbia
3. Rosja
4. Kuba
5. Argentyna
6. USA
7. Włochy
8. Finlandia
9. Bułgaria
10. Francja
11. Holandia
12. Polska
13. Chiny
14. Japonia
15. Korea
16. Wenezuela

Następna Liga Światowa za rok. Oby nasi pokazali się w niej z lepszej strony.

A tymczasem - chwała zwycięzcom, szacunek pokonanym.

2 komentarze:

  1. Ja kibicowałam Serbii, bo mam wyraźny syndrom "bij mistrza". A co do naszych . . . jakoś nie mogę oprzeć się natrętnemu "gdybaniu": "Co by było, gdybyśmy trafili grupę bez Brazylii i z niej próbowali wychodzić z drugiego miejsca?"

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam, ze oni wygrają.
    Aczkolwiek chciałam zobaczyć finał kubańczyków z brazylią :D byłoby ciekawiej.

    ale cóż gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń