niedziela, 6 września 2009

Deja vu?

Świetnie rozpoczęli nasi siatkarze mistrzostwa Europy w Turcji. Wygrali bez większych problemów wszystkie trzy mecze i zajęli pierwsze miejsce w grupie. Ostatni raz tak dobrze graliśmy w 2006 roku, kiedy to nasi chłopcy wywalczyli wicemistrzostwo świata. A ponieważ historia lubi się powtarzać, może i tym razem nasi Panowie nas uszczęśliwią jakimś medalem (najlepiej złotym:P)?

Szansa jest na to wielka. Naszymi rywalami w kolejnej rundzie, będą Grecy, Hiszpanie i Słowacy. Wszystkie trzy zespoły są niżej notowane od nas. Z dwoma ostatnimi graliśmy w sierpniu i bez problemów ich pokonaliśmy. Na pewno mocniejsze od nich są Francja i Niemcy, których łatwo ograliśmy w czwartek i piątek. Już dawno nie mieliśmy w Mistrzostwach Europy tak łatwej drogi do medali, oby chłopaki wykorzystali tą szansę.

Liderem naszego zespołu jest oczywiście Bartek Kurek. Sympatyczny Bambino we wszystkich meczach jest najlepiej punktującym zawodnikiem naszego zespołu. Dzielnie wspiera go Piotr Gruszka, który zagrał świetne dwa ostatnie spotkania, a pierwsze nieudane już mu zapomniałam (dla Pana Piotra wszystko:P). Jak zawsze solidną firmą jest też Daniel Pliński, na którego można liczyć we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Trochę natomiast zawodzi Paweł Zagumny, nie pamiętam kiedy ostatnio popełnił on tyle niedokładności w rozegraniu ile miał w samym meczu z Niemcami; a niewiele lepiej było z Turcją. Podobnie jest z Marcinem Możdżonkiem, który zagrał dobrze pierwszy mecz, ale dwa następne już słabiej, zwłaszcza na bloku. Nie przekonuje mnie też Piotr Gacek, dla mnie jest strasznie niemrawy, a tego co robił w meczu z Turcją nie skomentuję. Dlatego dołączam sie do chóru "igłofanek" i mówię - chce Krzyśka na boisku. Wiem jednak, że Daniel Castellani tego nie zrobi, dlatego mam nadzieję, że Gacek się ożywi, Możdżonek zrobi właściwy użytek ze swoich 211 cm, a Guma przypomni sobie, że jest wirtuozem siatkówki.

I na koniec mój ulubiony Pan B. Michał gra bardzo dobrze. Żałuję, że nie wyszedł mu akurat mecz z Niemcami, choć tego się akurat spodziewałam. Zawsze jak się bardzo chce to nie wychodzi; i choć Michał mówił, że nie będzie w tym meczu starał się nic udowadniać, to jednak siła podświadomosci jest wielka i nie zawsze pozwala zrealizować nam to, czego planujemy. Cieszę się natomiast ze w pozostałych meczach pokazał się z dobrej strony. Bąku to nasza ostoja w przyjęciu. Ośmielę się nawet postawić tezę, że to on kreuje nam Bartka Kurka na czołowego siatkarza, bo założę się, że gdyby Bartek nie był wyręczany w przyjęciu nie zdobyłby tylu punktów. Ot, taka moja wywrotowa teza... Wielki szacunek dla Michała.

Już dziś z niecierpliwościa czekam na wtorek. A wszystkich sympatyków siatkówki poproszę o wpis z serii "Napisz coś miłego Michałowi" pod linkiem: http://www.reprezentacja.net/siatkowka/aktualnosci/22640. Z góry dziękuję i życzę niezapomnianych emocji z siatkarskim happy endem.

1 komentarz:

  1. widzę że tematyka u nas podobna :) a co do twojego komentarza, wiem ze przyjęcie osłabło by ale nigdy jeszcze takiej kombinacji nie było więc trzeba się przekonać :) choć przez set :)

    OdpowiedzUsuń