Wielkimi krokami zbliża się początek sezonu ligowego 2009/2010. I choć my kibice (a przynajmniej ja) nadal żyjemy złotym medalem mistrzostw Europy, nadeszła pora zejść na ziemię i pozastanawiać się trochę nad tym jak może przebiegać nowy sezon i która drużyna będzie w nim najmocniejsza. Na początek na mojej tapecie PGE Skra Bełchatów czyli aktualny Mistrz Polski.
Jeszcze całkiem niedawno wydawało się, że Skra w spokoju i niczym niezamąconej harmonii będzie dążyć do wygrania Ligi Mistrzów, bo trudno sobie wyobrazić, że mogłaby nie zdobyć kolejnej mistrzowskiej korony mając TAKI skład. I rzeczywiście na papierze prezentuje się on wyśmienicie. Dwóch wicemistrzów świata - Mariusz Wlazły i Michał Winiarski, sześciu mistrzów Europy - pięciu aktualnych: Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek, Michał Bąkiewicz, Bartosz Kurek i jeden były: Miguel Falasca, aktualny wicemistrz starego kontynentu Stepahane Antiga i bardzo dobrzy Jakub Novotny, Maciej Dobrowolski i Radosław Wnuk. Można dostać zawrotów głowy od tej konstelacji gwiazd. Jest jednak jeden poważny problem - spora grupa jest kontuzjowana, a nowy trener, Jacek Nawrocki na problem ze skompletowaniem podstawowej szóstki i możliwe, że czasami mruczy pod nosem słowa Kochanowskiego "Pełno nas, a jakoby nikogo nie było". Słowa te idealnie oddają sytuacje kadrową Skry.
Koniec ubiegłego sezonu nie zapowiadał katastrofy. Wprawdzie wiadomym było, że Mariusz Wlazły będzie musiał poddać się leczeniu kontuzjowanego kolana, jednak rokowania lekarzy były dobre - według nich po zabiegach rehabilitacyjnych kapitan Skry miał wrócić do gry najpóźniej w połowie sierpnia. Skra jednak zdawała się dmuchać na zimne i zatrudniła Jakuba Novotnego, jednego z czołowych atakujących ostatniego sezonu ligowego, na wypadek, gdyby Mariusz nie zdążył się wykurować. I przez jakiś czas wydawało się, że Skra ma sytuacje wręcz komfortową. Do czasu. Okazało się bowiem, że rehabilitacja Wlazłego potrwa dłużej niż przewidywano (nawet do końca listopada) , a na dodatek Jakub Novotny musiał poddać się operacji i do gry powróci , podobnie jak jego klubowy kolega, z końcem listopada. To by było tyle a propos bogactwa Mistrza Polski na pozycji atakującego.
Z końcem sierpnia gruchnęła wiadomość o zakontraktowaniu przez Skrę Michała Winiarskiego. O tym jak kolosalne jest to wzmocnienie pisać nie muszę. Jednak w tym wypadku nie do końca można tak o tym mówić. Skra zakontraktowała Winiarskiego niedługo po tym jak przeszedł on operacje barku, czyli zatrudniła zawodnika nie w pełni zdrowego. Winiar wróci do gry podobnie jak Wlazły i Novotny - pod koniec listopada czyli nie pomoże Skrze w pierwszych meczach sezonu. Jednak co to za problem jak ma się oprócz tego jeszcze czterech przyjmujących? Jednak problem jest. Najpierw Skra zgodziła się na rozwiązanie kontraktu z Dawidem Murkiem, który odszedł do AZS Częstochowa, a w chwilę po tym okazało się, że Stephane Antiga też ma problemy zdrowotne (najpierw mówiono o stawie skokowym, później o plecach) i nie wiadomo, kiedy wróci do gry. W ten oto sposób z licznej armii przyjmujących na placu boju pozostało tylko dwóch: Michał Bąkiewicz i Bartosz Kurek. I to jest poważny kłopot...
Wcale nie dlatego, że Michał i Bartek to słabi zawodnicy. Wręcz przeciwnie to wysokiej klasy siatkarze (zwłaszcza Bąkiewicz), a na dodatek szóstkowi zawodnicy drużyny, która dwa tygodnie temu zdobyła Mistrzostwo Europy. Problemem jest to, że nie mają oni zmienników i jeśli sytuacja zdrowotna Stephane Antigi sie nie poprawi, mogą ich nie mieć aż do końca listopada!!! Będą więc musieli sobie poradzić w meczach ligowych, Klubowym Pucharze Świata i Pucharze Wielkich Mistrzów i nie będą mogli liczyć na ani moment odpoczynku. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby któryś z nich doznał kontuzji... Kilka sezonów temu kibice warszawskiej Politechniki modlili się: "Boże daj zdrowie Radziowi (Rybakowi - red), żeby do końca sezonu wytrzymał". Chyba za niedługo kibice Skry będą musieli się modlić : "Boże daj zdrowie Michałowi i Bartkowi, aby choć do końca listopada wytrzymali". W sytuacji, kiedy na skrzydle zostaną tylko Bąkiewicz i Kurek pojawia się pytanie - kto zagra na ataku w drużynie Mistrza Polski? O tym, że problem jest naprawdę poważny świadczy fakt, że do pierwszej drużyny dołączono... kadeta - Miłosza Hebdę. To utalentowany zawodnik, ale trudno oczekiwać, że 18-latek weźmie na siebie cały cieżar zdobywania punktów.
Z jednej strony współczuję Skrze trudnej sytuacji personalnej. Z drugiej jednak mam wrażenie, że powstała ona trochę na własne życzenie włodarzy Skry. Dlaczego? Moim zdaniem na skutek nieprzemyślanych decyzji. Niezbyt mądre było zakontraktowanie Novotnego, który nigdy nie był okazem zdrowia, zwłaszcza w sytuacji kontuzji Wlazłego. Tym bardziej, że ważny kontrakt w Skrze miał Jakub Jarosz, który z dobrej strony pokazał się w sezonie reprezentacyjnym. A tak, na skutek decyzji włodarzy klubu z Bełchatowa, Kuba zdobywał będzie punkty dla ZAKSY, a Skry... jeszcze nie wiadomo kto. Podobnie zresztą ma się sprawa na przyjęciu. Zastąpienie Winiarskim Dawida Murka może być wymianą w stylu "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Żal mi Dawida - to świetny gracz, który zapewne nie raz pokaże swoja klasę. Skra postawiła go w niezręcznej sytuacji, wymuszając poszukiwanie klubu za przysłowiowe pięć dziewiąta. Pewnie ktoś powie, że przecież Dawid wcale nie musiał odchodzić i mógł podjąć walkę o miejsce w "12". W sumie racja, ale wszyscy wiedzą jak ambitnym graczem jest Dawid - on nie pozwoliłby sobie na sytuację, w której wylądować mógłby na trybunach; ponadto jest na tyle dobrym zawodnikiem, że może stanowić o sile swojego zespołu, o czym Skra może przekonać się na własnej skórze, podejmując AZS Częstochowa.
Zapewne wiele osób czytając mój wpis pomyśli sobie - o co ona właściwie podnosi larum? Racja, na początku Skrze może być trudno, za to po powrocie do zdrowia kontuzjowanych rozniesie wszystkich w pył". Może tak, a może nie. Trzeba wziąć pod uwagę, że Wlazły, Winiarski, Novotny czy Antiga mogą potrzebować trochę czasu na powrót do pełni formy. Zapewne na finał polskiej ligi zdążą, co innego jednak Liga Mistrzów. A chyba nie po to zakontraktowano tak drogich i klasowych zawodników, aby zadowolić się wyłącznie trofeami z krajowego podwórka. Brak sukcesu w postaci medalu Ligi Mistrzów byłby porażką tego zespołu, a Skra nie zajdzie daleko z niepełnym składem lub z zawodnikami nie w pełni w formie.
Jak na obecny moment prezentuje się gra Skry będzie można zobaczyć już w ten weekend w Memoriale Zdzisława Ambroziaka.
No i z Czewą Skra faktycznie poległa, choć z Mistrzów Europy tylko Bąku i Gacek. Pozostaje zaczekać na kolejne sparingi - pierwszy będzie Ambroziak. Żeby było ciekawiej Skra awizowała tam też Novotnego, Wlazłego i Winiarskiego . . . są wpisani w oficjalne składy, choć wg. strony w Warszawie ich nie będzie. Hmmmm . . .
OdpowiedzUsuń